Zanim przeczytasz ten tekst, dobrze się zastanów. Bieganie o poranku jest niewiele warte, jeśli go nie uprawiasz i może niepotrzebnie wpłynąć na twoje dobre samopoczucie. Spróbuję mimo to utwierdzić cię w przekonaniu, że o świcie biegają świrusy i ty oczywiście do nich nie należysz. Oto kilka powodów, dla których warto zostać w domu i pospać dłużej.

1. Przede wszystkim o poranku w parku może zabić cię cisza, a właściwie cisza połączona ze śpiewem ptaków, bzykaniem komarów i klekotem kaczuszek. Chyba, że zawsze marzyłeś/aś o bieganiu wśród tłumów miłośników Szopena i „pstrykaczy”zdjęć.

2. Jeśli jesteś samotnym ojcem/matką branie masz jak w banku. Wystarczy biegać z bobasem i czytać mojego bloga. Sukces murowany. To somo tyczy się biegaczy bez dzieci. Wystarczy dobry design, mina ultramaratończyka i koszulka z napisem „Trener”. Tu sukces również murowany.

3. Jest szansa, że przestaniesz łoić tanie wino wieczorami, ze względu na „trzeźwe poranki” organizowane przez Komendę Główną. Przez to niechybnie staniesz się abstynentem, a kasę wydawaną na alkohol przeznaczysz na cele charytatywne.

kaczuszka runforest.pl blog o bieganiu

4. Mózg. W końcu uruchomisz mózg i zadasz sobie pytanie dlaczego dopiero teraz trenuje o poranku ???!!! Ten wysiłek intelektualny spali dodatkowe kalorie i będziesz jeszcze chudsza/chudszy.

5. Nowe znajomości. Wiesz jak ciężko znaleźć przyjaciela w późnym wieku. Po miesiącu wczesnego biegania będziesz znał wszystkich z widzenia, a może i słyszenia.

6. Wreszcie śliczne okoliczności przyrody i niepowtarzalne. Przypomnisz sobie jak wygląda wschód słońca, bo na koloniach byłeś pewnie 20 lat temu.