…bo ten burdel to prawdziwy cyrk na kółkach! Jak się rozpędzi, nie może przestać, a co gorsza z minuty na minutę jest mocniej, dosadniej i śmieszniej. Dla niewtajemniczonych zdradzę, że chodzi o „Pożar w Burdelu”, czyli najsłynniejszy kabaret Warszawy i okolic. Do tej pory zachodzę w głowę, jak to się stało, że dopiero teraz na 15 odcinek dotarłem?!?!

Kabaret jak za dawnych lat

Kolejki do kasy, brak biletów, kupcy, artyści, obszarnicy, inteligencja pracująca, hipsterzy, słoiki i warszaffka- wszyscy, ale dosłownie wszyscy pękają ze śmiechu podczas występu „Pożaru”. Genialna ekipa aktorów doprowadza publikę do szaleństwa. Podczas „Inwazji Dybuków” naliczyłem ponad 40 numerów i w dodatku jeden był lepszy od drugiego. Komu tęskno do tradycji najlepszych literackich tradycji dawnego kabaretu, temu niczego nie zabraknie.  Piekielnie inteligentny humor, ogromna dynamika zdarzeń na scenie, a co za tym idzie poczucie kontrolowanego chaosu i mega kąśliwy komentarz do bieżących wydarzeń- to wszystko sprawiło że stałem się gorliwym wyznawcą i fanem tejże grupy.  Nie przepuszczę żadnego występu, będę siedział zawsze w pierwszym rzędzie i będę bawił się aż padnę!

Zabawa na scenie, zabawa na widowni, zabawa w Ratuszu

Siłą „Pożaru w Burdelu” jest ogromna energia aktorów, zabawa formą, słowem, aluzją i improwizacją. Nikt się przejmuje pomyłkami w tekście, nieoczekiwanymi sytuacjami na scenie i reakcjami publiki- wszystko jest tak autentyczne, że głowę urywa. Ludzie to kochają! I tu dochodzimy do duetu odpowiedzialnego za warstwę słowną projektu: Maciej Łubieński i Michał Walczak. Panowie razem piszą genialne teksty, a do tego Maciej gra na scenie jako muzyk i aktor, a Michał całość reżyseruje. HGW może być z nich wszystkich dumna!

ps. mam nadzieję, że się nikt nie obrazi za fotę zrobioną telefonem, ale sami rozumiecie, dla dobra sprawy musiałem. Na pierwszym planie Andrzej Konopka- wodzirej, kaznodzieja, burdel-tata całego zajścia.