Kompletna porażka, fiasko, zmarnowane nadzieje. Jeśli ktoś z Was, na urlopie z rodziną, zrobił codzienny plan treningowy, natychmiast stawiam skrzynkę wina i pijemy! Mnie, w ciągu 3 tygodni, udało się zrobić aż dwie przebieżki po 10 km i na tym koniec. Poza tym, krótki sen, upał i kilometry zrobione autem na górskich serpentynach. To może wykończyć biegacza, zdusić jego zapał, pogrążyć w tanim, kwaśnym kalabryjskim winie. Taki lajf. Włochy nie są do biegania! To kraj stworzony wyłącznie do zajadania, zakąszania, popijania w dużych ilościach i leżakowania. Interwały można robić tylko między ciastem, lodami a makaronem. Urlop to taka mała olimpiada. Dla niewtajemniczonych olimpiada to czas miedzy igrzyskami. W moim przypadku między posiłkami.